Prędzej czy później zdarza się taka sytuacja, że potrzebny jest człowiekowi jakiś dopał. System rzęzi, grozi kompletna zwiecha a trzeba pracować, przejechać pareset km i nie usnąć, czy po prostu zrobić trening. Dobry i zdrowy dla organizmu extra power to jest to co misiaczki lubią najbardziej. Kawa ratuje, ale ma też swoje minusy. Wynalazki typu red bull czy inne energy drinki dają radę, ale kto na dłuższą metę chce mieć wątrobę zużytą jak stara ściera? Trzeba szukać rozwiązania bliżej natury.
yerba mate, snobistycznie a’la Cejrowski
Na to ziele trafiłem dzięki popularyzującemu je w Polsce podróżnikowi W. Cejrowskiemu. Co ten gościu ciągle pije z tej swojej bulwy i fajki, że chodzi i gada jak nakręcony? Teraz już wiem. Yerba mate daje moc, oczywiście prawdziwa mate a nie wynalazek z torebki ekspresowej. Niestety trzeba się wykosztować i zamówić spory woreczek zielska plus całkiem kosztowne akcesoria do jego przygotowania - tykwa, guampa, bombilla - można poszaleć i trochę wydać. W internecie jest na ten temat sporo, także sporo informacji jak prawidłowo zaparzać, więc nie będę dublował informacji.
yerba mate tanio, mocno i konkretnie
W tańszym wariancie można wykorzystać najtańszy, plastikowy zaparzacz do kawy + papierowe filtry. Trzeba oczywiście pamiętać i odpowiedniej temperaturze wody, którą zalewamy zestaw. Całość trochę pachnie papierem, czyli filtrem, ale czy to ma znaczenie przy zielsku, które smakuje podle, mniej więcej jak mocna zielona herbata, w której przez pomyłkę utopiono kilka niedopałków? Można się przyzwyczaić i po jakimś czasie mate nawet zaczyna jako tako smakować.
proste wskazówki
Trzeba pamiętać o temperaturze wody do zaparzania około 80 stopni. Zielsko można spokojnie zalać kilka razy, przy czym każde kolejne zalanie to mniej kofeiny (czy też mateiny) w napoju. Yerba mate nie wkręca tak szybko jak kawa czy energy drink, ale wbija na wysoki poziom mocy po czym trzyma dość długo i jednostajnie. Jeśli wypijesz zbyt późno bardzo mocną miksturę to pół nocy będziesz się patrzył w sufit zamiast spać. Dobre dla kierowcy.
guarana i podsumowanie tematu
Niby też kofeina, ale jednak działa inaczej niż kawa, czy napój energetyczny. Lepiej, bardziej podobnie do yerba mate. Specyfiki ziołowe wkręcają mnie całkiem dobrze, szczególnie jakieś bardziej skoncentrowane preparaty. Dysponuję też prawdziwą, suszoną i sproszkowaną guaraną, niby prosto od Indian Guarani, jednak nie poweruje mnie tak mocno jak tabletki. Jak pisałem to kwestia skoncentrowania i ilości preparatu. Guarana jest tańsza, łatwiej dostępna niż yerba mate, nie trzeba bawić się w przygotowywanie mikstur w związku z tym jest dyskretniejsza i mniej pretensjonalna. Ja sam posiadam profesjonalny, prawdziwy zestaw do przygotowywania yerba mate, wybajerzona bulwa i faja (czyli spreparowana tykwa i srebrno-złota bombilla), ale tego zestawu publicznie mało używam - to za mocno zwraca uwagę otoczenia oraz pachnie mi snobizmem i popisywaniem się, na co nie zawsze mam ochotę. To by było na tyle, niech moc (Indian z Paragwaju) będzie z wami!
Eee tam. Cejrowski to showmen, który z wszystkiego robi magiczny cyrk. Tykwa nie tylko nie jest do niczego potrzebna, ale też jest wyjatkowo upierdliwa w używaniu i raczej psuje zmak niz poprawia- a przy okazji to można ją sobie zrobić samemu wydłubując dowolne dyniowate odpowiedniej wielkości i kształtu. Jedyna rzecz naprawdę potrzebna to bombilla, a znacznie lepsza do picia jest zwykła szklanka- w wersji wypasionej o zwężonej szyjce i obszyta skórą. W istocie- zalewana sucha wodą 80st smakuje jak stare pety. Pierwsze zalanie ja zawsze robię duużo zimniejszą wodą (znaczy letnią), a przy kolejnych się nie przejmuję- czy wrzątek, czy zimna- nie ma problemów.
OdpowiedzUsuńCo do wypasu jeszcze- naczynie z drewna palo santo i bombilla ze srebra- to ma sens, reszta to naciągactwo, za to eksperymenty z ekspresem, czy torebkami to kompletna porażka. Zwykła bombilla w Polsce kosztuje z 10 zł i naprawde nic więcej nie potrzeba.
masz pełną rację - także doszedłem niedawno do tego, że tykwa to ściema i psuje smak
Usuńartykuł jest archiwalny i szykowałem suplement, ale w sumie co trzeba - powiedziałeś
co do temperatury - spróbuję
generalnie jednak ostatnio przerzuciłem się na guaranę w proszku zapijaną wodą - paskudne, ale szybko kopie
Ja kupiłem sobie tylko bombillę i susz, naczynko w którym praktykowałem (ostatnio zaniedbałem picie mate) to ceramiczne naczynko które kupiłem na giełdzie za złotówkę czy dwa, jest zjawiskowe bo nikt takiego nie ma i kształt ma dobry :) oj muszę wrócić do popijania
OdpowiedzUsuńBombilla za 10 zl ? Nie polecam chyba że nie zależy Wam na własnym zdrowiu
OdpowiedzUsuńDo picia Yerby w zasadzie wystarczy sam susz. Jest to opcja super tania. Zalewamy susz, czekamy chwilę aż wszystko opadnie i zlewamy klarowną część do innego naczynia. Można też przelać przez zwykłe sitko jakie mamy w domu. Jak jedziemy w trasę można przygotować sobie nawet dużą butelkę i popijać w trakcie jazdy.
OdpowiedzUsuńMnie by się to czasem przydało, pomyślę o tym, jak się trochę odkuję, a przede wszystkim dziś, jak poczuję coś oprócz bólu głowy! A może ta yerba mate na to pomaga?
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc zgadzam się z Maczetą. Bombilla i jazda. Ja mam aktualnie ceramiczne naczynie i sobie chwalę. Przynajmniej nie muszę się z nim pieścić.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o yerbe to nie zapominajmy, że ona ma nie pobudzać jak kawa tylko troszkę inaczej. Na temat ceny powiem tyle, że spokojnie można się zmieścić w mniej niż 50 zł za cały komplet tj: Naczynie, yerba, bajerki i bombilla w takim zestawie bez problemu wystarczy nawet dla tych "bardziej wymagających". Wiadomo każdy znosi inaczej działanie yerby i raz ktoś może to odczuć bardziej raz nie :) Przynajmniej zdrowsze to niż kawa.
OdpowiedzUsuń